Skywalker. Odrodzenie | nowelizacja filmu




Minął rok od premiery finałowego epizodu Sagi Skywalkerów. Epizodu, który wywołał wśród widzów przeróżne emocje, włącznie z tymi skrajnymi. Ostatnimi czasy miałem okazję przeczytać w końcu nowelizację "The Rise of Skywalker" - znacznie, jak się okazuje, ale to znacznie lepiej opowiedzianą wersję tej historii.

W mojej opinii największą wadą tego filmu bynajmniej nie jest fabuła. Kluczowe problemy leżą tu w realizowanej na złamanie karku postprodukcji. Montaż, wariackie tempo, brak czasu zarówno dla postaci jak i motywów, by widz mógł je w pełni wchłonąć i docenić… W tym tkwi szkopuł!

W swojej książkowej adaptacji scenariusza J.J.’a Abramsa i Chrisa Terrio, Rae Carson wykonuje świetną robotę i niweluje praktycznie wszystkie mankamenty. Uzupełnia ona całość o wiele istotnych szczegółów, sekwencji oraz wyjaśnień, a także - co najważniejsze - daje scenom przestrzeń na “oddech” i możliwość, by wybrzmiały na miarę swego potencjału. Niespodzianka: tak też się dzieje! W efekcie Carson czyni całą IX emocjonalnym, spójnym i (wystarczająco) satysfakcjonującym zakończeniem Sagi.

Jeżeli ktoś z Was wciąż boryka się z Epizodem IX, z całego serca polecam dać mu jeszcze jedną szansę i sięgnąć po tę książkę. Być może pomoże ona Wam, tak jak mnie, w pełni zaakceptować oraz odnaleźć wartość i frajdę w różnych decyzjach podjętych przez J.J.’a. Ten film nauczył mnie, że jeśli tylko ma się (absolutnie nie wymagane) czas i chęci, warto poświęcić chwilę na to, by docenić i celebrować sztukę za to, czym jest, zamiast zamykać się we frustracji na to, czym nie jest.

Jeśli jednak Wam to nie pomoże, hej - to przecież zupełnie ok! Ot, kwintesencja sztuki. Prawdziwe piękno Gwiezdnych Wojen polega na tym, że każdy jest w stanie odnaleźć w tym świecie coś dla siebie. I nie oszukujmy - biorąc pod uwagę wszystkie zapowiedziane filmy, seriale czy też książki, trzeba powiedzieć wprost: nigdy nie było lepszego momentu na bycie fanem.

Saga dobiegła końca - opowieść będzie żyć wiecznie! ❤